wtorek, 26 maja 2015

13. Strach przed przyszłością, czyli żartów Freitaga ciąg dalszy.

*Andi*
Jak ona mogła mnie tak zostawić? Czemu ja ją zostawiłem samą pod tym sklepem?
-Młody, nie obwiniaj się. To nie twoja wina. -powiedział Severin obejmując mnie ramieniem.
-A jak nie to?- odepchnąłem go.
-To zawołam Richarda i zacznie opowiadać te swoje głupie kawały.
-To go wołaj. Mnie już wszystko mi już wszystko jedno.
-Z tobą serio jest źle.

*Miśka*
Dzwoniła do mnie Gośka po pierwszej w nocy! Ona jest normalna?! Oczywiście, że nie przecież to ona. Ale odebrałam dla świętego spokoju i to co mi powiedziała wbiło mnie w podłogę. I to bardzo mocno! Nie sądziłam, że to może się stać. Ale jednak się stało. Ale jak? Dlaczego? Na te pytanie tylko jedna osoba zna odpowiedź...

*Maciek* Jezu, kto to do mnie dzwoni? Odebrałem nawet nie patrząc kto to.
-Halo?
-Siemanko, tutaj Gosia. Gdzie jesteś?
-Pewnie cię zaskoczę, ale jestem w domu. W łóżku.
-Przepraszam, że cię obudziłam, ale to mega ważna sprawa.
-Domyślam się.
-Masz przyjechać do Miśki.
-Ale...
-Masz być u Miśki za 10 minut.
-Dobra. Dobra. Zaraz będę.
-Pa. Czekamy.

***
-I co zrobiłaś to?
-Tak. Zabiłam ją.
-W końcu?! Wiesz ile ja na to czekałem?
-A dlaczego miałam to zrobić?
-Nie twój interes i się tym nie interesuj, bo źle się to dla ciebie skończy.
-Tak jest panie  Schulz.

*Gosia*
Nie wierzę w to co się stało. Ta Greta to jest bezmyślną świnią! Jak ona tak mogła? Jak tak można? Niech ja ją dorwę tylko...
-O czym Małgorzato tak namiętnie myślisz.-Biegun sprowadził mnie na ziemię. Ale chwila! Co on tutaj robi?!
-Na pewno nie o tobie Biegun. A co ty tutaj tak właściwie robisz, bo nie przypominam sobie, żeby cię tutaj zapraszała.
-Ty mówisz serio?
-Tak. Nie mam bladego pojęcia co ty tutaj robisz.
-Jest u ciebie od dwunastej. Dzisiaj. Oglądaliśmy filmy. Pamiętasz?
-A faktycznie Krzysiu. Przepraszam. Zapomniałam.
-Aha. Fajnie. Nie ma to jak zapomnieć o mnie?
-Nie wiem. Ale teraz do rzeczy. Zebraliśmy się w tu, aby...

 *kilka godzin później*

*Gdzieś gdzie jest kadra Niemieckich skoczków*
 -Richi ja błagam weź ty stąd wyjdź i nie wracaj. Nie widzisz, że to tylko mu szkodzi?
-A może on uważa inaczej panie Severinie "Nie odzywaj się do mnie, bo jestem najlepszy"Freund?
-Młody jak uważasz?
-Masz rację.
-Ha! Słyszałeś Freund? Cześć!
-Ale ja Richard ma rację to mi pomaga.
-I co kto jest lepszy?
-Bądź cicho!

*Gosia*
-Nie wiem co to za idiota  wymyślił, żeby jechać do Berlina? Samochodem! Wszystko mnie boli! 
-To ty wymyśliłaś geniuszu.
-Jak to ja? Maciej ty mi tu nie kłam! A faktycznie. To ja. Zapominam dziś o wszystkim.
-I o mnie też.
-Cicho siedź tam Biegun! Nie pozwoliłam ci dojść do głosu!
-Zapominasz o mnie. Nie pozwalasz mi się odzywać. Czy ja mogę coś przy tobie robić?
-Oddychać.
-Dziękuję królowo!
-Nie ma za co. Dobranoc wszystkim. Idę spać. Adios!

*2 godziny później*
-Niech mi ktoś do jasnej anielki wyjaśni co tutaj jest grane.
-Miśka, nikt tego nie wie.
-Nawet ty?
-Tak. Nawet ja.
-Ale jak to możliwe, że ty jeszcze żyjesz?
-Nie wiem Misia. Nie wiem...

                              
                                    *******************************************
Greta jednak żyje!
Zmartwychwstała lub...Wellinger nie potrafi sprawdzać pulsu...
Ale to na inną okazję.

Przepraszam, że tak późno. Nie mam nic na swoją obronę. Jedynie lenistwo...

A teraz te gorsze wieści...
Do końca pozostał jeszcze jeden rozdział plus epilog.

Ale jak to się skończy startuję z nowym blogiem, ale to już pewnie po wakacjach lub w ich trakcie.

Pozdrawiam 
GosiaczeK  
 

sobota, 2 maja 2015

12. Wspomnienie trzecie, czyli jak pyszny jest śnieg oraz jak przerazić Bieguna.

*Greta*
-Ile razy ja mam ci powtarzać, że masz mnie nie wkurzać?!-wymachiwałam rękoma na wszystkie strony.
-Tyle ile trzeba.- i jeszcze ten jego głupi uśmieszek. Czy on musi mnie wkurzać?!
-Niech mnie ktoś trzyma, bo zaraz zabiję tego gamonia!- i w tym momencie poczułam, że kto chwyta mnie za ramiona i stał na tyle blisko, aż czułam oddech na swojej szyi. Zamknęłam oczy.  Stałam jak sparaliżowana. Nie mogłam się ruszyć lub nie chciałam. Istnieje taka możliwość. Po chwili odwrócił mnie w swoją stronę i usłyszałam nadal miałam zamknięte oczy
-Już lepiej?- otworzyłam oczy i zobaczyłam...
-Tak, już mi lepiej Gregor. Dziękuję.
-Nie ma za co. -uśmiechnął się do mnie. Aaaa!!! On ma dołeczki! Czemu ja wcześniej tego nie widziałam?!  Szkoda, że Wellinger nie ma. A właśnie Wellinger! Zapomniałam o nim całkiem! Jeszcze raz wielkie dzięki, dzięki tobie zapomniałam o tym debilu! Czemu ja mu tego nie mówię tylko mu w myślach dziękuję? Co on w myślach czyta czy co, bo zaczął się śmiać? A kto wie co u takiego Schlierenzauera siedzi w głowie. Pewnie on sam nie wie, a co dopiero ktoś inny.- Jestem gdzieś brudny, że mi się tak przyglądasz?- zapomniałam, że się cały czas na niego gapię i jeszcze się rumienie. Co ja czternaście lat mam, że się rumienie na dźwięk głosu Gregora? Nie, mam trochę więcej...
-Nie, tylko zamyśliłam się.
-To zauważyłem. Jak będzie cię wkurzał to mi powiedz. Wpadnę po ciebie po kolacji. - i poszedł. Nie zdążyłam nawet mu odpowiedzieć. Fajnie! A może ja chciałam się nie zgodzić? Bądźmy szczerzy i tak byś się zgodziła albo byś się zapowietrzyła i by wziął to za zgodę. A nawet jakbyś się nie zgodziła to i tak by przyszedł, więc...
-Nie mów, ,że z nim pójdziesz?- i znowu Wellinger. Jak ten mnie dzisiaj wkurza. Właściwie od wczoraj. Jak się z Gregorem numerami wymieniliśmy. Wiem już wszystko! Andiś jest zazdrosny! Buahahahahahahah! Mam go w garści.
-A co cię to obchodzi! Nie jesteśmy razem, a co zazdrosny?
-O ciebie? Jeszcze czego?
-Jesteś zazdrosny o Gregora?! To jest z lekka dziwne i trochę jakby...
-Obrzydliwe! Fuuuj! Jesteś zazdrosny o Świniozaura?!
-Kto to Świniozaur?
-Gregor.
-A skąd ty to wzięłaś?
-A przeczytałam w takim jednym czymś.
-Czymś? No tak i nie interesuj się tym tak Welliś, bo jeszcze gorączki od tej zazdrości dostaniesz i co będzie?
-A tak z innej beczki to co wy robicie w Lillehamer?
-Stoimy i marzniemy. Jest tu bardzo zimno!
-Mi nie jest.
-A ty to powinnaś się zaliczać Gosiu pod inną kategorię.
-Aha, jesteś bardzo mili. Żegnam państwa!- zrobiła obrażoną minę i poszła.
-Co jej  zrobiliście?
-Nic.
-To Wellinger.
-Andreasie powiem ci tylko jedną rzecz. Masz u niej przesrane do końca swojego życia. Nie wiem co jej powiedziałeś, ale wiedz o tym.
-Powiedział jej, że zalicza się pod inną kategorię.
-No to gratulacje. Nie zbliżaj się do niej najlepiej do...nigdy.
-Miśka!
-Już mnie woła. Lecę, bo posądzi mnie za zdradę. Cześć.
-Pa.- i poszła, a po chwili ja też. I Wellinger został sam ze sobą.


*Andi*
Kocham ją wkurzać. Wszystko było dobrze, do kiedy nie przyszedł Schlierenzauer. Czy ten typ musi być wszędzie gdzie jest Greta? Ja rozumiem, że my jesteśmy koło skoczni i mamy domek koło Austriaków, ale to nie jest wymówka! Kręci się tam gdzie go nie chcą. Przynajmniej tam gdzie ja go nie chcę. Freund z Freitagiem twierdzą, że jestem zazdrosny. To jest kłamstwo! I to olbrzymie! Ale gdzie ja Andreas Wellinger najprzystojniejszy, najmądrzejszy, najinteligentniejszy, najbardziej utalentowany i tak najbardziej naj z całej kadry niemieckiej nie przekonam takich dwóch osłów.
-Wellinger, a ty zostajesz na noc na tej skoczni?
-Już lecę trenerze!

*Gregor*
Jak widziałem jak chodzi w kółko i wymachuje rękoma wiedziałem, że jest wściekła, a jak usłyszałem, że ma jej więcej nie wkurzać, bo mu coś zrobi, to postanowiłem podejść i ją uspokoić. Stanąłem tuż za nią i złapałem ją za ramiona, poczułem jak ją paraliżuje strach. Mina Wellingera wyraża więcej niż tysiąc słów, a może i nawet milion. Odwróciłem ją w swoją stronę i spytałem czy już jej lepiej, a ona odpowiedziała mi, że tak i uśmiechnąłem się do niej. Odwzajemniła go i w jej oczach zobaczyłem iskierki w oczach i dołeczki, które były przesłodkie. Powiedziałem jej, że wpadnę po nią po kolacji i odszedłem. A nawet nie wiem gdzie ona ma pokój. Brawo Schlierenzauer! Brawo. Gratuluję twojej głupoty. I jeszcze nawet nie wiem gdzie mam ją zabrać...W chodzę do domku,a tam Kraft z Hayboeckiem ganiają się po domku w samych bokserkach. Dla czego ja mam takich idiotów w kadrze? A Kuttin sobie siedzi wygodnie w fotelu, śmieje się i pije Red Bulla. Sekunda. Czy Heinz pije Red Bulla?! Mojego Red Bulla?! O nie! Wziąłem do ręki jakiegoś buta i rzuciłem nim w stronę trenera i dostał! Ups...dostał w czoło. I nagle się zrobiło cicho. Nawet świnia Dietharta przestała się śmiać.  A ten to kiedyś zostawi tą świnię w domu? Patrzą wszyscy na trenera,  ten zaczyna śmiać się. I to tak głośno, że w jakiś stu kilometrach stąd spadły lawiny. Chyba zostałem jako jedyny normalny w tej kadrze.


*po kolacji*

*Greta*
I w co ja mam się ubrać? Widziałam Gregora ale ten nie chciał mi powiedzieć gdzie idziemy i co gorsza nie wiem czy mam się ubrać ciełpo czy nie, bo jak mnie gdzieś na jakieś wzgórza wyciągnie to ja będzie ze mnie kostka lodu, a jak zabierze do jakieś kawiarni czy coś w tym stylu to się jeszcze ugotuję lub będę ubrana nieodpowiednio. I co ja mam zrobić? O Gosia przyszła! Ona jakoś mi pomoże.
-Greta słuchaj, bo mam wieści od Gregora. Kazał ci przekazać, że masz się ubrać ciepło i ładnie.
-Coś jeszcze mówił?
-Masz trzydzieści minut.
-A kiedy ci to powiedział?
-Jakieś dziesięć minut temu.
-Czy ja mam cię zamordować?
-Lepiej nie, bo kto będzie cię denerwował?
-Przeżyłabym bez ciebie.
-Pff...czas ci ucieka.- i wyszła. Zabiję ją kiedyś! Przysięgam. I Wellingera przy okazji też. Dobra spokojnie. Co ja mam ubrać? Ciepło i ładnie. Ciepło i ładnie. Ciepło i ładnie. Hmmm... Może to?
Dobra to już mam teraz tylko czekać na Gregora.

*Miśka*
Siedzimy sobie u Klimka i Krzyśka Bieguna w pokoju. My czyli ja, Gośka, Klimek, Krzysiu i Mruczek , a reszta to ja nie wiem gdzie jest.
-To co robimy dziewczynki?
-Jakie dziewczynki? Od kiedy Mruczek to dziewczyna?
-A ja?
-Klimek ty to jesteś tak pomiędzy.
-Dzięki Gosia, nie ma to jak usłyszeć miłą prawdę o sobie.
-Nie ma za co. Polecam się na przyszłość.
-Zapamiętam.
-A kto to Mruczek?
-Ty.
-Czemu ja?
-A jak masz na nazwisko?
-Kot.
-Właśnie.
-I co z tego?
-Czy ty serio studia masz w tym Krakowie?
-Tak, a co zazdrościsz?
-Twojej wiedzy? Tssaa...i to bardzo. Jakim cudem ty tam się dostałeś?
-To jest AWF.
-I co z tego, ale tam jakąś wiedzę też trzeba mieć tak?
-Musicie mnie obrażać.
-Oczywiście, że tak Kocie.
-Gosia?
-Tak?
-A ty co taka zła?
-Bo ma okres.
-Krzysiu? A ty skąd o tym wiesz?
-Ja wiem wszystko!
-Nie, bo jestem z tobą w ciąży idioto.- co?! Wszystkich ta wiadomość nieźle zaskoczyła. Z wyjątkiem Gosi, która...śmieje się jak wariatka, którą z resztą jest.
-Ty zła kobieta jesteś. Ja zawału prawie dostałem! Ja już słyszałem moją mamę, która krzyczy "Krzysiu, ale to jest jeszcze za wcześnie, żebym ja miała zostać babcią! A co ze skokami? Ja nawet tej dziewczyny nie znam, a co jeśli ona jest jakąś naszą rodziną, którą nie znamy? Będziecie musieli razem zamieszkać i wziąć ślub!" Rozumiesz  to bym musiał wziąć z tobą ślub! A ja jeszcze jestem za młody na to! Ty chcesz, żeby ja zawału dostał?! Chcesz mojej śmierci tak?! -Biegun zaczął lamentować jak to czasem ma w swoim zwyczaju.
-Twoja mama czeka na ciebie, bo jak ją ostatnio widziałam to powiedziałam jej, że jestem z tobą w ciąży i się bardzo ucieszyła.- uśmiechnęła się do niego.
-Kłamiesz. - zaczął się śmiać, a po chwili dodał- Nie zrobiłaś tego prawda? Powiedz, że tego nie zrobiłaś? Błagam powiedz. - złapał ją za ramiona i patrzył na nią przerażonym wzrokiem. Takiego Bieguna jeszcze świat nie widział.
-Chciałabym Krzysiu, ale nie mogę. - położyła mu dłoń na ramieniu i uśmiechnęła się do niego. Ta Gosia to serio jest nienormalna.

*Greta*
-Gregor dlaczego my siedzimy na dachu naszego hotelu?
-Żeby pooglądać widoki.
-Ale mi zaraz będzie zimno.
-A żeby się rozgrzać to pójdziemy gdzie indziej, ale to moja słodka tajemnica.
-Aha. Gregor?
-Tak?
-Ja mam lęk wysokości?
-Co?
-Mam lęk wysokości.
-Naprawdę?
-Tak.
-Ojej. Ja nie wiedziałem to chodź. Czas na drugą cześć naszego spotkania.
-No dobra. To chodźmy.

*Andi*
Mój hotel był na przeciwko ich. Widziałem jak ją wprowadza na dach nie widziałem jej wzroku, ale wiedziałem, że było widać w nich przerażenie. Greta ma lęk wysokości, a ten idiota nie wie nic o tym. I bardzo dobrze. Ale po chwili weszli do budynku. I teraz nie wiem co tam się będzie dziać. A co jeśli...napewno nic to co ty myślisz...nie Andreas nic z tych rzeczy. Pewnie gdzieś ją zabierze. Tylko gdzie? Nie wiem Andreas. Nie wiem.

*Greta*
-Ale tu ładnie. Nie wiedziałam, że kawiarnia jest tak blisko hotelu. A Biegun z Kotem mówili, że nic nie ma w pobliżu. Niech ja ich tylko dorwę.
-Spokojnie. Mogli nie wiedzieć, bo nie dawno ją otworzyli.
-Na milion procent tu byli. Oni zawsze coś znajdą. To oni. Idziemy?
-Już chcesz iść?
-Tak. Jestem trochę zmęczona.
-No dobrze, To poczekaj ja zapłacę i możemy iść.
-Ale...
-Żadnego ale. Ubieraj się i czekaj na mnie.
-No dobrze.- ubrałam kurtkę, szalik, czapkę i rękawiczki i wyszłam przed budynek. Zrobiłam kilka śnieżek i schowałam się za drzewem.  Wyszedł.
-Ale miałaś na mnie poczekać w środku, a nie w hotelu. -Odwrócił się przodem do mnie. Nie widział mnie. Rzuciłam i dostał prosto w twarz. I tak pan Schlierenzauer już wie jak pyszny jest biały puch zwany śniegiem. Odwróciłam się, żeby się nie roześmiać. Po chwili poczułam jak unoszę się nad ziemią i ląduję w zaspie. Chyba spodnie mi się zrobiły mokre...i majtki chyba też...


                                   **************************************
I tak optymistycznym akcentem zakończyłam ten rozdział. 

Miałam dodać ten rozdział wcześniej, ale nie miałam czasu.

Nic mi innego nie pozostaje jak zaprosić Was do czytania.

GosiaczeK