sobota, 27 grudnia 2014

2.Tak trudno jest rozpocząć nowy dzień

No cóż Andi ze mną zerwał.  Jula miała z nim pogadać.  Nawet dzwoniła.  Musiałam zasnąć. Nawet nie wiem kiedy. Ciekawe co on teraz robi? Co ja teraz zrobię bez tych jego niebieskich paczadeł? No cóż trzeba żyć dalej. Ale mi jest tak trudno.  Gamoń zasrany. Idiota. Debil. Ciota. Pedał. Zasraniec. O! Jak go sobie tak powyzywałam to mi jakoś lepiej. Ale nie ważne jak bym go nazwała to i tak nic nie zmieni faktu , że kocham tego czopa. Mojego kochanego czopa. Ty Schulz nie rozpędzaj się tak. On już nie jest twój idiotko. I co z tego? I to z tego , że tak e żaden sposób nie zapomnisz o tym co było. Tego nie da się zapomnieć debilko. Zamknij się debilko. Jak mam się zamknąć we własnych myślach?  Nie mam zielonego pojęcia , ale się zamknij.  Oj , Andi coś ty ze mną zrobił.  Kłucę się sama ze sobą , aby o tobie zapomnieć. Tak trudno rozpocząć nowy dzień ze świadomością, że już nie wstaję dla ciebie , że mój uśmiech nie jest dla ciebie ,że każde bicie mojego serca nie będzie dla ciebie. W sumie to ono i tak jest dla ciebie. Całe i to od dawna Welli.

*Andi*
Tak trudno rozpocząć nowy dzień ze świadomością, że ona jest u siebie w pokoju załamana , a ja nie mogę jej przytulić , nie mogę otrzeć jej łez , nie mogę jej przytulić i powiedzieć , że wszystko się jakoś ułoży.  A to wszystko przeze mnie , przez to ,że nie miałem ns tyle odwagi by jej wszystko wyjaśnić. Ona na pewno by wszystko zrozumiała.  Zrozumiała , bo mnie kocha ,kocha mnie całym swoim serduszkiem , które biję dla mnie.  Andi. Ono raczej biło dla ciebie , bo teraz pewnie jest w drobnych kawałeczkach. Tak jak twoje. Ale musiałeś. Andi ty musiałeś. Nie! Wcale nie musiałeś. Mogłeś.  Ale teraz jest już na to za późno. Czemu jestem takim idiotą...

*Julia*
To co się wczoraj dowiedziałam to  jakieś żarty chyba. Inaczej tego nazwać nie można.  Naprawdę szkoda mi Andiego. Nie dość , że sam cierpi po tym zerwaniu to jeszcze musi żyć ze świadomością, że Greta także.  Ja nie wiem co mam robić z tym co się dowiedziałam. Szkoda mi ich. Naprawdę szkoda.


No to teraz nikt nie jest w stanie zagrodzić mu drogi do kariery. Nikt nie jest w stanie go tak bardzo rozpraszać.  Ale została jeszcze Julia. Ale ją to inaczej załatwimy. - mężczyzna wybuchnął śmiechem i wyszedł.


          ********************
No to mamy trochę dramatyzmu w dwójce.  Jakoś nie specjalnie mi się podoba. No ale...zawsze są jakieś ale. Trójka będzie do środy , bo jutro robię sobie wolne od pisania. 

No to zapraszam do czytania.
 GosiaczeK :*

4 komentarze:

  1. MATKO KOCHANA....Ja Cię ubiję. Jak można pisać takie cuda, hm?
    Andi, kotku chodź Misia Cię pocieszy ^^
    No dobra...Strzelam, że panem, który chce zrobić z Wellingera mistrza jest albo jego ojciec albo trener Schuster. Tak. To na pewno któryś z nich, nie?
    Ja tutaj (nie)cierpliwie czekam na kolejny rozdzialik!
    Pozdrawiam i życzę weny
    Vida

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana. :*
      Bardzo cieszę się ,że się podoba. Prawdopodobnie dodam we wtorek lub jutro nawet.
      Nie powiek ,kto dowiesz się w swoim czasie. Bardzo dziękuję kochana. :*

      Usuń
  2. Jestem u Ciebie pierwszy raz, ale muszę przyznać, że masz bardzo ciekawy styl pisania, z którym jeszcze się chyba nie spotkałam :) Fajna historia, na pewno jeszcze nie raz do Ciebie wpadnę :)
    Buziaki i zapraszam na nowy rozdział :**

    OdpowiedzUsuń